Oszustwa i mity o kupowaniu nieruchomości we Włoszech
Włoska ruletka: pułapki, oszustwa i mity o kupowaniu nieruchomości we Włoszech
Dlaczego nie warto kupować samemu – prawdziwe historie z życia (i sądu)
Marzysz o kamiennej willi w Toskanii lub słonecznym apartamencie na Sycylii? Gratulacje – jesteś jednym z tysięcy, których oczarował włoski urok. Ale zanim zrobisz przelew za „widok na katedrę” albo podpiszesz umowę w rustykalnym biurze agenta, poznaj ciemniejszą stronę tego dolce vita. Bo włoski rynek nieruchomości – choć pełen perełek – to również prawdziwa mina dla naiwnych.
1. „Ten dom ma 100 m² i ogród.” No chyba że 53 m² i droga publiczna w środku.
Zacznijmy od klasyki. Klient kupuje uroczą kamienicę z ogrodem w Umbrii. Wszystko wygląda pięknie: zdjęcia, zapewnienia agenta, akt notarialny. Dopiero po zakupie wychodzi na jaw, że… ogród nie należy do nieruchomości, tylko do sąsiada, a dom ma o połowę mniej metrów niż w ogłoszeniu.
-Bo metraż „komercyjny” (ten w ogłoszeniu) we Włoszech często nie ma nic wspólnego z rzeczywistością techniczną.
-Bo agent nieruchomości nie ma obowiązku weryfikacji dokumentów – ani planów, ani granic działki.
-A notariusz? Ten podpisuje wszystko, co mu przyniesiesz, o ile strony się zgadzają. Nie weryfikuje metrażu. Nie odwiedza domu. Ba, może nawet nie spojrzeć na plan techniczny.
2. „Casa ristrutturata” – czyli dom po remoncie… 25 lat temu
Na zdjęciach: nowe płytki, świeżo pomalowana elewacja. Na żywo? Pleśń, pęknięcia i dach, który przecieka przy każdym deszczu. Jak to możliwe? Właściciele we Włoszech uwielbiają słowo „ristrutturato”, ale nie ma ono żadnej wartości prawnej.
W praktyce może oznaczać:
-
że w 1998 roku zmieniono kuchnię;
-
że ktoś umył okna;
-
albo że dom został wyremontowany według zasad feng shui (czyli tylko duchowo).
Bez inspekcji technicznej (perizia tecnica) – najlepiej z lokalnym inżynierem – kupujesz kota w worku.
3. „Agente immobiliare” – czyli każdy, kto ma klucze. Kupowanie nieruchomości we Włoszech.
We Włoszech agent musi mieć licencję. W praktyce?
– „Mój szwagier zna właściciela, może pokazać dom.”
– „To moja znajoma z apteki, wie kto sprzedaje.”
– „Znalazłem ogłoszenie na Subito, pan mi wszystko pokaże.”
I zanim się obejrzysz, prowizję (3%) płacisz komuś bez uprawnień, odpowiedzialności i wiedzy.
Uwaga: prowizja pobrana przez nieuprawnioną osobę jest nielegalna, ale spróbuj potem odzyskać swoje pieniądze… powodzenia.
4. Notariusz – strażnik prawa? Niekoniecznie twojego
Notariusz we Włoszech nie jest twoim prawnikiem. Jest bezstronnym urzędnikiem, który spisuje to, co mu dasz – bez analizy ryzyka, bez dogłębnej weryfikacji.
Przykłady z życia:
-
Notariusz „nie zauważył”, że działka jest objęta ochroną środowiskową – nie można na niej nic budować.
-
Inny podpisał akt własności dla osoby niezdolnej prawnie (demencja).
-
Jeszcze inny zatwierdził sprzedaż domu, który nie istniał w katastrze, ale „wszyscy wiedzieli, że stoi”.
5. „Tutaj wszystko działa inaczej.” Kupowanie nieruchomości we Włoszech.
We Włoszech funkcjonują różne rejestry: kataster, urząd gminy, urząd skarbowy – i często… mówią co innego.
-
Możesz mieć dom widoczny w katastrze, ale niezgodny z planem zagospodarowania.
-
Możesz kupić nieruchomość bez pozwolenia na użytkowanie.
-
Możesz zapłacić za dom, który formalnie nie istnieje.
A potem? Sanatoria, architekci, pisma, korekty, kary – biurokratyczny horror.
6. Fałszywe ogłoszenia i… podwójna sprzedaż
W niektórych regionach (np. Kalabria, Sycylia) zdarza się, że ta sama nieruchomość sprzedawana jest dwóm osobom równocześnie.
Jak to możliwe?
-
Właściciel korzysta z kilku agentów, nikt niczego nie koordynuje.
-
Agent po prostu zapomniał zdjąć ogłoszenia.
-
Ktoś występuje jako „pełnomocnik”, ale pełnomocnictwo jest fałszywe.
I oto masz: zapłacone zadatki, podpisane umowy… a notariusz mówi „przepraszam, już ktoś kupił”.
A teraz coś bardzo ważnego: polscy sprzedawcy włoskich nieruchomości
Coraz więcej osób w Polsce próbuje „pomagać” w kupnie domów we Włoszech – nie znając języka, prawa ani procedur.
To często osoby, które same kupiły dom i teraz „sprzedają marzenia” innym – bez uprawnień, bez weryfikacji, bez odpowiedzialności.
Prawdziwe przypadki z mojej praktyki:
-
Agentka z Warszawy sprzedała dom w Apulii – który po kilku miesiącach trzeba było zburzyć, bo był samowolą.
-
Pośrednik z Krakowa nieświadomie „sprzedał” nieruchomość już wcześniej zarezerwowaną przez Niemieckiego klienta.
-
Sprzedawca z TikToka polecał inwestycję w Kalabrii… która okazała się ruiną bez podłączonej kanalizacji i bez certyfikatu energetycznego.
I potem te osoby znikają. Bo nie mają siedziby we Włoszech, nie znają lokalnych prawników, a „kupujący sam podpisał”.
Dlatego właśnie powstało Moose Casa Italia
Nasz zespół:
-
mówi po włosku, rozumie lokalne prawo i kulturę,
-
sprawdza każdy dokument techniczny, własnościowy i podatkowy,
-
współpracuje z zaufanymi geodetami, architektami i notariuszami,
-
chroni twoje pieniądze i twoje nerwy.
Podsumowanie: Nie kupuj domu na Instagramie. Kup mądrze.
Włochy to cudowny kraj. Ale żeby kupić w nim dom, potrzebujesz nie tylko serca, ale i… prawnika.
Autor:
Marek Łoś
Prawnik, ekspert rynku włoskiego, doradca inwestycyjny
Współzałożyciel Moose Casa Italia



